Źródło zdjęcia
Do zebrania problematycznych elementów układanki, której wynikiem jest progres w budowaniu masy mięśniowej, skłoniły mnie przemyślenia, związane z własnymi doświadczeniami oraz wielokrotnie powtarzające się tematy, których autorzy, za swoje niepowodzenia w w/w kwestii, obarczają marną jakość używanych środków, niejednokrotnie oryginalnych produktów aptecznych.
Odżywianie
Ta część dotyczy poważnych pakerów, którzy stosują dietę, męcząc się z kolejną porcją kurczaka z ryżem, a nie „ojszczymurków”, którym wydaje się, że są w klubie.
Wielu stosujących SAA, twierdzi, że odżywia się właściwie lub przynajmniej na tyle dobrze, że powinno cokolwiek „iść”. W praktyce wygląda to tak, że stosują podobny sposób odżywiania przez cały rok, nie myśląc „fizjologicznie”, tylko szablonowo.
Jeśli na pewnym etapie określony sposób odżywiania dał progres, to żeby dalej on postępował, należy wprowadzać zmiany, w zależności od stanu obecnego.
Jeśli zmieniamy, intensyfikujemy trening, odpowiednio długo wypoczywamy między sesjami treningowymi, a postępu nie widać, nie oznacza to nic innego, jak to, że z tej ilości czy proporcji makroskładników, organizm nie jest w stanie więcej wyciągnąć.
Nawet jeśli dodamy bodziec w postaci SAA, który spowoduje lepsze wykorzystanie dostarczanych składników, to postęp będzie widoczny krótko, bo za chwilę, organizm nie będzie już miał z czego budować Co zatem zrobić? Najłatwiej osiągnąć progres, dodając makroskładniki w posiłkach po treningu.
Rozpocząć od zwiększenia, w dwóch kolejnych posiłkach ilości węglowodanów (bezpośrednio po treningu dodajemy więcej o 20%-50% węglowodanów prostych, np. w postaci carbo, natomiast, w kolejnych posiłkach 50% węglowodanów złożonych), da to zwiększony bodziec do resyntezy i kompensacji glikogenu i energię potrzebną do wbudowywania aminokwasów w tkankę mięśniową.
Do stałej, dziennej porcji białka, dodajemy aminokwasy całodzienne, w ilości 10-15 g (20 minut przed posiłkami). Czemu aminokwasy a nie dodatkowe gramy produktu białkowego?
Chodzi o zwiększenie ilości puli aminokwasów optymalnie wchłanianych, aby wykluczyć brak wzrostu ilości aminokwasów „ograniczających”. Mięśnie do wzrostu potrzebują określonej ilości aminokwasów, we właściwych proporcjach między nimi. Tylko to warunkuje ich przyrost.
Jeśli jakiegoś aminokwasu mamy za dużo w stosunku do innego, żeby następował wzrost, mamy do czynienia z aminokwasem „ograniczającym”. Kolejnym plusem jest mniejsza kwasotwórczość i toksyczność, w stosunku do produktów mięsnych.
Gwarantuję, że postępując w ten sposób, znakomita większość zrobi progres. W dni bez treningu, węglowodany ograniczamy w każdym posiłku do 50% normy(bez nadwyżki po treningowej), nadal stosujemy przed posiłkami aminokwasy i ten sam poziom białek i tłuszczy.
To będzie zapobiegało gromadzeniu się niechcianej tkanki tłuszczowej. Proste i skuteczne dla każdego, komu zależy na przyroście LBM, a nie wyłącznie masy ciała.
Oczywiście nie można w nieskończoność podnosić objętości posiłków, dla tego głupotą, ignorancją i brakiem elementarnej wiedzy, jest bycie przez cały czas „na masie”.
Umiejętność redukcji, ściśle wiąże się z jakością zdobywanych mięśni. A chyba o mięśnie tu chodzi Po okresie redukcji, budowanie masy mięśniowej jest łatwiejsze z dwóch powodów.
Po pierwsze, dlatego, że zanim organizm przestawi się na tryb odkładający tkankę tłuszczową, to optymalnie wykorzysta nadwyżkę, ponieważ mięśnie są wygłodniałe, a metabolizm cały czas jest na wysokich obrotach.
Po drugie wiadomo jaki udział naszej sylwetki stanowi garnitur mięśniowy, w stosunku do tego, co nam się wydaje.Łatwo wtedy dodawać właściwie makroskładniki pożywienia. Jeśli z +110 kg, po osiągnięciu 12% BF zostało by 80kg (większość, nigdy do tego nie dojdzie, bo się „zesra” na samą myśl o tym, że są mniejsi niż im się wydaje), to na 100% nie potrzebujesz takich ilości białek i kcal. jaką dostarczałeś! Ani efektywne ani ekonomiczne. Znaczna część idzie w kibel i/lub sadło.
Trening
Nuda, nuda, nuda. Cztery razy po dwa razy Wchodzisz na salę i już Ci się nie chce. Kolejny raz to samo
Większość trzyma się ślepo ustalonych schematów, podążając jak baran, z dzwonkiem na szyi, za… Do*****a, za czym?!
Jest tyle możliwości i kombinacji, że każdy trening może być wykonywany z pełnym zaangażowaniem psychicznym, radością i nieograniczonymi pokładami energii, a tylko to powoduje, że będzie na tyle intensywny, by powodować hipertrofię mięśni.
- Pierwsza i podstawowa sprawa, dla ortodoksów, którym już dawno, na danym programie treningowym „nie idzie”, ale uparcie wykonują go nadal, bo np. w swoim ograniczonym umyśle, ubzdurali sobie, że jeśli nie zaczną treningu klatki od wyciskania na ławie, to spadnie im siła. Bzdura, która powoduje brak progresu, ale jeśli nie da się Ciebie przekonać, że tak nie będzie, to przynajmniej załóż, że każdy następny trening wykonasz w krótszym czasie. Chcesz postępów, skróć czas treningu, nie zmniejszając jego objętości!
Dla otwartych umysłów, lubiących pogłówkować i pobawić się treningiem, wszelkiego rodzaju zmiany:
- Zmiany dni trenowania danych grup-wiesz dokładnie, w jaki sposób i ile razy masz trenować daną grupę mięśni na przestrzeni tygodnia, zrób to w inny, niż zwykle dzień! Organizm przyzwyczajony do rutynowych treningów, musi się zaadoptować do zmiany. Być może regeneracja danej grupy będzie niepełna, ale to spowoduje zwiększoną nadkompensację (organizm musi się zaadaptować do zmiany), jeśli jednak wypoczynek trwał dłużej niż zwykle, trening wykonasz cięższy i intensywniejszy, co również przełoży się na silniejszy, niż dotychczas bodziec do rozwoju.
- Zmiany ćwiczeń, długości odpoczynku między seriami, kombinacje z super seriami, seriami łączonymi, tri setami, gigant seriami, drop setami, wstępnym zmęczeniem mięśni, zmiany kolejności ćwiczeń, uchwytów i ich szerokości, kątów wykonania ruchu Na treningu pojawiasz się po to, żeby Twoje mięśnie pracowały!!! Pisać sms’y, czytać gazetę czy *******ić o głupotach, możesz poza klubem! Każdy trening może być inny, może dawać w „****ę”, być efektywny, pozbawiony nudy i bardzo satysfakcjonujący.
- Nie liczenie powtórzeń-po rozgrzewce dochodzisz do ciężaru właściwego i wykonujesz serię nie licząc powtórzeń. Robisz do momentu, kiedy nie jesteś w stanie wykonać ruchu. Twoja psychika nie ogranicza Cię po wykonaniu założonej liczby powtórzeń, ograniczają Cię jedynie możliwości Twoich mięśni. Z całą pewnością jesteś w stanie wykonać więcej powtórzeń, niż zrobiłbyś licząc.
- Liczenie powtórzeń, na niepełnym wypoczynku-zakładasz, że na określonym obciążeniu wykonasz np. 50 powt. Nie liczysz serii, tylko powtórzenia. Przerwy, tylko umożliwiające złapanie i lekkie unormowanie oddechu. Niszczysz mięśnie intensywnością i ilością wykonanej pracy! Nakarm je później i daj tyle wypoczynku, ile potrzebują, a odwdzięczą się wzrostem!
Kombinacji jest nieskończenie wiele, a Ty zmieniając trening, możesz tylko zyskać, bo na pewno nie stracisz! Baw się i rośnij! Zobaczycie, że takie podejście do treningu, spowoduje, że na każdy następny będziecie czekali z niecierpliwością, w myślach układając sobie jego przebieg. Jak za starych, dobrych czasów.
Wady postawy
To bardzo istotny, zwykle nie brany pod uwagę czynnik ograniczający przyrosty. Uproszczając, układ kostno -szkieletowy, to składanka z kości i łączących je mięśni. Natura dała nam doskonały aparat ruchu, optymalnie, bezboleśnie funkcjonujący i silny. Jednak warunkiem optymalnej jego pracy jest SYMETRIA, warunkująca optymalne funkcjonowanie.
Praca mięśni polega na zbliżaniu i oddalaniu ich przyczepów, początkowego i końcowego, po jak najkrótszym i najekonomiczniejszym pod względem optymalnego wykorzystania parametrów siłowych, torze ruchu, zgodnie z fizjologicznym ułożeniem powierzchni stawowych względem siebie.
Twój ruch powinien wykorzystać optymalną dźwignię. Jeśli w naszym szkielecie coś wpłynie na jego brak symetryczności, zostaje zaburzona cała praca aparatu mięśniowego. Bóle stawów, nie mają racji bytu, jeśli staw pracuje właściwie.
Doskonałym przykładem są niemowlęta, ich zakres ruchu i funkcjonalności stawów są nieograniczone wadami postawy, spowodowanymi niewłaściwymi przyzwyczajeniami w ustawieniu postawy, błędnym wykonywaniem ćwiczeń (to dotyczy większości z nas trenujących), czy specyfiką pozycji podczas wykonywanej pracy.
Układ kostno-stawowo-mięśniowy i jego błędne, nawykowe „trzymanie”, poprzez osłabienie jednych mięśni, kosztem siły i rozwoju ich antagonistów, nie jest w stanie ani właściwie funkcjonować, a ni tym bardziej się rozwijać. Podstawowym zaniedbaniem jest brak ćwiczeń rozciągających, umożliwiających pełny i fizjologiczny zakres ruchu czy rotacji w obrębie stawów.
Wielu ćwiczących narzeka na niemożliwość rozwoju danej grupy mięśniowej, obarczając za ten stan genetykę, a nie sięgając do istoty problemu. Prosty test, dla osób nie mogących rozwinąć mięśni klatki piersiowej: leżąc na wznak, połóż płasko za sobą ręce na podłodze.
Jeśli nie możesz tego zrobić,a ramiona unoszą się nad ziemią oznacza to, że masz „zamknięte” przykurczami, stawy ramienne, niewłaściwą pozycję łopatek i kręgosłupa, co uniemożliwia przyjęcie właściwej pozycji kości ramiennej podczas treningu klatki piersiowej.
Rozwiniesz pewne jej obszary, lecz do niektórych jej części nigdy nie dotrzesz, przez co jej rozwój będzie niepełny. Stosując SAA, receptory w niewykorzystanych obszarach nigdy ich nie wykorzystają, więc bez względu na podbijanie dawek, jej rozwój nie nastąpi w stopniu, w jakim byśmy sobie tego życzyli.
Zwiększanie ilości treningów, ilości ćwiczeń czy częstotliwości treningu, nic tu nie zmieni, bo będziesz dalej powtarzał błędy treningowe. Jeśli wykorzystasz mięsień w jego pełnym, fizjologicznym zakresie ruchu, a skurcz nastąpi od przyczepu początkowego, do przyczepu końcowego, osiągniesz jego pełny rozwój stosując znacznie niższe dawki soku!
Jeśli jedna część układu kostno-stawowego będzie w złej, nie fizjologicznej pozycji, cały układ zostaje „zwichrowany”, bo organizm kompensując przykurcze, będzie dążył przez niewłaściwą pozycję jednej części, do kompensacji, obciążając układ stawowo-mięśniowy niesymetrycznie, powodując niefizjologiczne uciski i tarcia.
Stąd wszelkie bóle kolan, nadgarstków czy barków (tarcie kości wchodzących w skład danego stawu, skręcenia brzuśca mięśni czy ścięgien).
To my sami robimy sobie krzywdę, np. niedbale stawiając stopy podczas chodzenia (wiele osób idzie jak platfus, stawiając stopy na zewnątrz, a punkt podparcia koncentruje się na „jakimś” obszarze, zamiast przypominać trójkąt, którego podparcie symetrycznie rozkłada nacisk, w obszarze śródstopie-pięta, na obu stopach w tym samym stopniu.
Świadomość ciała
Jeden z elementów, którego wielu nigdy nie osiągnie… Śmieszy mnie kiedy ktoś twierdzi, że jedno ćwiczenie mu „wchodzi”, a innego w ogóle nie czuje. Po prostu, nie potrafi w danym ćwiczeniu pracować docelową grupą mięśni!
Świadomy paker, jest w stanie zaangażować w danym ćwiczeniu, nawet określony obszar mięśnia! Ilu z Was, potrafi zrobić tył barków w pozycji stojącej, ze sztangielkami lub sztangą? Wiecie, że szczyty bicepsów, można wypracować trenując uginanie sztangi czy sztangielek, w pozycji stojącej?
W końcu szczyty, to nic innego jak właściwie rozwinięte głowy długie bicepsów. Zaangażuj je w ruchu, a poprawisz szczyt swoich bicepsów!
Robiąc martwe ciągi czy przysiady, jednemu rośnie dupa, innemu prostowniki, a jeszcze innemu czworogłowe czy dwugłowe uda Nie powinno to być dziełem przypadku! To my decydujemy, które mięśnie trenujemy podczas sesji! Fizjologiczne ruchy w obrębie miednicy, właściwe ustawienie stóp, i tor ruchu, warunkują pracę, określonych grup mięśni.
Nie zdarzyło się Wam podczas jednej sesji przysiadów czuć maksymalnej pompy mięśni czworogłowych, a na innej ból kolan, dyskomfort w ruchu i pompowanie pośladków? Nie daje to do myślenia?
Czemu po treningu pleców, masz spompowane bicepsy? Dlatego, że przejęły dużą część pracy, którą miały wykonać mięśnie grzbietu! Robisz plecy, to trenuj plecy, a nie bicepsy! Jeśli nie potrafisz tego zrobić, to z całą pewnością sok Ci w tym nie pomoże
Genetyka
Czym jest genetyka w tym sporcie? To przekazane nam w genach przez przodków, doskonałe proporcje kostno-stawowe, łatwość w budowaniu mięśni i optymalna praca hormonalna, warunkująca doskonałą harmonię między wewnątrzustrojowymi procesami.
Osobniki obdarzone tymi cechami, to mistrzowie, którzy niejednokrotnie mają mniej wiedzy w temacie, niż Ci, którym budowanie sylwetki przychodzi z większą trudnością. Zapytany przeze mnie, swojego czasu, v-ce mistrz Europy, dlaczego w określony sposób prowadzi ramiona, podczas treningu klatki piersiowej, odpowiedział mi, „nie wiem, tak mi ****a wchodzi”.
Taki człowiek, wykonuje ruch w sposób optymalny i naturalny, a jego doskonała genetyka prowadzi go na szczyt.
Większość z nas, ma lepszą genetykę ,niż sami sądzą!
Czemu zatem zwiększając dawki soku, ciągle robimy zbyt małe kroki do przodu? Myślę, że odpowiedź została zawarta w punktach powyżej.
Optymalizując wszystkie parametry, o których pisałem, okazuje się, że jesteśmy w stanie robić progres, większy niż myśleliśmy, na znacznie mniejszych dawkach koksu, co zamierzam na własnym przykładzie, niebawem Wam udowodnić.
Autor: BodyLine (sfd)
Komentarze do artykułu możesz zobaczyć na forum klikając TUTAJ
świetny artukuł ale chyba powinni go usunąć ;-p jak się wszyscy zastosują do tego co kolega napisał to będziemy w Polsce mieli SPARTĘ i podbijemy cały świat. POZDRAWIAM
Super artykuł! Esencja!!!