Ostatnio coraz częściej spotykam się z rozmaitymi teoriami mającymi rzekomo świadczyć na niekorzyść mleka dostępnego w sklepach. Kilka dni temu uczestniczyłem w dyskusji, w której moi rozmówcy przekonywali mnie, że dostępne w oficjalnym obrocie mleko jest zupełnie bezwartościowe, że to w zasadzie biała woda zawierająca rozmaite toksyczne substancje, pozbawiona natomiast walorów odżywczych, a już zwłaszcza – zdrowotnych. Co więcej za ten niekorzystny stan rzeczy odpowiadać miał rzekomo proces pasteryzacji, do którego zmusza się naszych rodzimych producentów na złość wszystkim konsumentom i na ich szkodę.
Sam daleki jestem od tego by polecać mleko jako uniwersalny napój o wyjątkowych walorach zdrowotnych, idealny dla wszystkich i dla każdego. Mleko (zarówno to sklepowe, jak i prosto od krowy) ma swoje wady i zalety, jednak zdecydowanie uważam, że próbując ocenić wartość odżywczą i zdrowotną mleka należy trzymać się faktów. Fakty natomiast są takie, że proces pasteryzacji jest zdecydowanie potrzebny nam – konsumentom, a już z pewnością nie jest przeprowadzany z myślą o naszej szkodzie.
Pasteryzacja mleka – krótkotrwałe podgrzewanie do temperatury nieprzekraczającej 100 stopni Celsujsza, ma na celu zapewnienia czystości mikrobiologicznej, czyli – zniszczenie zdecydowanej większości drobnoustrojów. Gdyby nie proces pasteryzacji, to picie mleka stanowiłoby rodzaj zdrowotnej ruletki, a zatruć pokarmowych podobnych do tych opisywanych w minionych latach w gazetach (ogórki z Niemiec skażone bakterią E. Coli), byłoby setki, jak nie tysiące. Jednak co poniektórzy twierdzą, że mleko pasteryzowane jest jedynie „białą zupą pełną zabitych bakterii”. Cóż o mleku niepasteryzowanym można byłoby powiedzieć, że jest taką samą „białą zupą”, tylko że „pełną żywych bakterii”, w tym sporej liczby drobnoustrojów chorobotwórczych.
Więcej: http://potreningu.pl/diety/artykuly/1155/czy-mleko-pasteryzowane-jest-zle