Świąteczny cholesterol

Święta to czas, który nierozerwalnie kojarzy się nam z łakomstwem. Wielkanocne potrawy zazwyczaj nie należą ani do lekkostrawnych, ani do niskokalorycznych. Konsekwencją kilkudniowej biesiady może być nie tylko przyrost tkanki tłuszczowej, ale także deregulacja gospodarki lipidowej, która może objawiać się nieprawidłowościami w poziomie cholesterolu i poszczególnych jego frakcji. Zależność jest dość ciekawa i warto przyjrzeć się jej głębiej, gdyż skłania do kliku ciekawych refleksji.

Zaburzenia gospodarki lipidowej a ryzyko rozwoju chorób układu krążenia

Zgodnie z przyjętym stanem wiedzy zaburzenia gospodarki lipidowej są czynnikiem ryzyka rozwoju chorób układu krążenia, takich jak miażdżyca tętnic obwodowych. W praktyce, w odniesieniu do owych nieprawidłowości, używa się terminy – dyslipidemia, która może mieć różne formy. Uznani specjaliści zajmujący się tym zagadnieniem [Fredrickson i wsp.], w latach 70. wyszczególnili pięć fenotypów dyslipidemii, wprowadzili do słownictwa medycznego pojęcie hiperlipoproteinemii, która różni się składem lipidowym, obrazem klinicznym i odpowiedzią na różne sposoby leczenia. W późniejszych latach, przyjęta specyfikacja spotkała się z krytyką, co zaowocowało kolejną zmianą. W 1992 r. Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne (ESC), zaproponowało nowy podział dyslipidemii:

Hipercholesterolemia – stężenie całkowitego cholesterolu > 190 mg/dl ( 5 mmol/l), stężenie „złego cholesterolu” > LDL-C 115 mg/dl ( 3 mmol/l). Celem leczenia jest zmniejszenie ryzyka rozwoju chorób układu krążenia.

Hipertrójglicerydemia – stężenie TG > 150 mg/dl (ł 1,7 mmol/l):

TG 150–199 mg/dl (1,7–2,3 mmol/l) – nie jest bezpośrednim celem leczenia,

TG 200–499 mg/dl (2,3–5,6 mmol/l) – podstawowy cel leczenia to zmniejszenie ryzyka rozwoju chorób układu krążenia,

TG > 500 mg/dl (5,6 mmol/l) – główny cel to profilaktyka ostrego  zapalenia trzustki.

Hiperlipidemia mieszana – TC > 190 mg/dl ( 5 mmol/l), LDL-C > 115 mg/dl ( 5 mmol/l) i TG > 150 mg/dl ( 1,7 mmol/l) [rzadko przekracza 500 mg/dl (5,6 mmol/l)] – główny cel leczenia to zmniejszenie ryzyka rozwoju chorób układu krążenia.

Małe stężenie HDL – u mężczyzn < 40 mg/dl (< 1 mmol/l), u kobiet < 45 mg/dl (< 1,2 mmol/l) – główny cel leczenia to zmniejszenie ryzyka rozwoju chorób układu krążenia

Jeżeli stężenie LDL-C nie jest oznaczone bezpośrednią metodą , to jego wartość wylicza się za pomocą formuły Friedewalda, która jest wiarygodna, jeżeli poziom triglicerydów nie przekracza 400 mg/dl (< 4,5 mmol/l). Przy większych stężeniach TG algorytm istotnie zaniża wartości LDL-C.

Z punktu widzenia ryzyka rozwoju chorób układu krążenia, znaczenie ma nie tylko poziom całkowitego cholesterolu, ale także poziom poszczególnych frakcji lipoproteinowych i ilość triglicerydów. Aktualnie coraz więcej uwagi poświęca się proporcjom pomiędzy wymienionymi powyżej frakcjami i coraz częściej się mówi o tym, że badanie poziomu całkowitego cholesterolu jest niewystarczające przy rozpoznawaniu zaburzeń lipidowych czy już zwłaszcza – przy ordynowaniu określonych farmaceutyków.

Oczywiście nie będziemy teraz rozpatrywać szerzej aspektu klasyfikacji klinicznej dyslipidemii. Nas interesuje jedynie fakt, iż zaburzenia gospodarki lipidowej mogą być powiązane z ryzykiem chorób układu krążenia, a najważniejsze jest to, iż jednym z czynników wpływających na zdolność organizmu do metabolizowania lipidów jest nasz tryb życia, a w szczególności dieta. Tymczasem świąteczna dieta rządzi się swoimi prawami i rzadko kiedy jest zdrowa i niskokaloryczna. Czy więc powinniśmy obawiać się jej wpływu na zdrowie metaboliczne? Czy kilka dni łakomstwa może zaburzyć funkcjonowanie gospodarki lipidowej? Które świąteczne potrawy uznać należy za „pokarmy wysokiego ryzyka”?

Kilkudniowe łakomstwo a kondycja metaboliczna organizmu

Teoretycznie kilkudniowa biesiada nie powinna w szczególny sposób zaszkodzić ani naszemu zdrowiu ani naszej sylwetce. Jest to jednak założenie mocno hipotetyczne, gdyż jak wiadomo – łakomstwo może mieć różną postać i różne nasilenie. Zupełnie inne skutki niesie za sobą „Zjedzenie trochę większej ilości jajek niż zwykle”, a inne całodniowe biesiadowanie i przekraczanie granic przyzwoitości. Tak więc, pierwszym z czynników jaki należy wziąć pod uwagę jest aspekt jakościowy. Brak umiaru w jedzeniu i piciu, sam w sobie jest niezdrowy. Przejadanie się nawet wartościowymi pokarmami może być niebezpieczne. Jeśli będą to produkty nasycone cukrami rafinowanymi i tłuszczem to skutki okazać się mogą o wiele bardziej dotkliwe. I tutaj dochodzimy do aspektu jakościowego. Im bardziej przetworzone i przesłodzone będą spożywane przez nas pokarmy, tym większe spustoszenie (to wcale nie jest zbyt mocne słowo), poczynią w naszej gospodarce lipidowej.

Oczywiście nikt w dwa lub trzy dni biesiady nie nabawi się miażdżycy, niemniej jednak, w tak krótkim okresie naprawdę można sobie zaszkodzić przeciążając i układ pokarmowy i układ krążenia, zwłaszcza jeśli już w tej chwili borykamy się z jakimiś problemami (nawet jeśli o ich istnieniu nie wiemy). Przy tym zagadnieniu, warto na moment zatrzymać się i odpowiednio je nazwać. Otóż bieżąca kondycja metaboliczna organizmu jest jednym z czynników, który odpowiada za to, czy „świąteczny łakomstwo” odbije się na zdrowiu. Dopowiem, iż zależność jest prosta i uderza w osoby z istniejącymi już zaburzeniami takimi chociażby jak nadmiar tkanki tłuszczowej. Im wyższy poziom zatłuszczenia organizmu, tym większa aktywność endokrynna tkanki tłuszczowej i tym gorsza kondycja metaboliczna organizmu i – uwaga – tym mniejsza „odporność” na rozmaite wybryki żywieniowe, do jakich należy m.in. świąteczne łakomstwo. Analogicznie też, im mniej tkanki tłuszczowej i więcej tkanki mięśniowej tym mniej dotkliwe są negatywne skutki kilkudniowego „popuszczania pasa”.

Źródło: http://potreningu.pl/articles/3850/swiateczny-cholesterol

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *