2) Polskie prawo póki co jest tak skonstruowane ze jak ktoś Cie zaatakuje pięściami a Ty w obronie własnej użyjesz noża to przekroczysz granice obrony koniecznej-pójdziesz siedzieć.
3) Nożem wbrew pozorom tez trzeba umieć się posługiwać, owszem nie jest to może zbyt trudne do nauki,ale pamiętajcie,jak czegoś nie robimy stale (a przecież nie dźgamy ludzi na co dzień) to nie jesteśmy perfekcjonistami w tym a w tym przypadku nie ma miejsca na błędy.
4) Policja patrzy na Ciebie niechętnie gdy przy przetrzepywaniu wyciągają kose z kieszeni (a „rutynowe” trzepania się zdarzają dość często). Mogą się o to doczepić.
5) Napastnik może Ci go odebrać,a gdy to zrobi prawdopodobnie go użyje przeciw Tobie skoro był na tyle stuknięty żeby atakować Cię jak miałeś nóż.
6) Musiałbyś go nosić w jakimś wygodnym miejscu, żeby dobycie go nie zajęło Ci miliarda lat bo tylu nie będziesz miał.
7) Musiałaby ta kosa być na tyle mała żeby się zmieściła np. do kieszeni lub w jakąś kaburę przypięta do paska w spodniach,ale nie na tyle duża żeby nie przypominała miecza krzyżackiego,a po co takie gabaryty patrz w pkt 3 i 6.
8 ) Zimą ciężko Ci będzie wydostać go spod kurtki gdy będziesz miał na sobie rękawiczki, no chyba ze nie nosić takich rzeczy bo lubisz marznąć. Z kolei latem w krótkich spodenkach będzie ciężko Ci taka kaburę z nożem do czegoś przyczepić,albo jak będziesz miał krótkie spodenki bez kieszeni.
9) Jak Ci się wydaje ze nosząc kose będziesz w stanie się obronić przed kimś kto zaatakuje Cię nożem, kastetem, „tulipanem” czy jakimś innym gównem to masz racje . wydaje Ci się.
10) Wyciągając kose paradoksalnie wcale nie musisz czuć się pewniej siebie…zaczyna Ci przybywać obaw o to żeby nie uszkodzić za bardzo napastnika, dlaczego??? patrz w pkt 2( przynajmniej takie obawy się pojawiały u mnie).Pamiętaj jak dasz napastnikowi rade to stłucz go bez noży,kastetów,gazów czy innych wynalazków jak nie dasz napastnikowi rady to po prostu uciekaj.
Po co ten temat??? Sam jak byłem młodszy i głupszy nosiłem takie zabawki,bo wydawało mi się że nic mi się nie stanie jak będę miał przy sobie kose…gówno prawda. Całe szczęście zmądrzałem (a przynajmniej taka mam nadzieje), dziś jednak spotkałem znajomego 3 lat młodszego ode mnie który się chwalił swym nowym nabytkiem z kieszeni twierdząc ze teraz może spokojnie wracać od dziewczyny po nocach…
Autor: QUEBLO (sfd)
Dodatkowe komentarze, wymianę poglądów i opinie o tym artykule możecie przeczytać na naszym forum, klikając: TUTAJ
„9) Jak Ci się wydaje ze nosząc kose będziesz w stanie się obronić przed kimś kto zaatakuje Cię nożem, kastetem, “tulipanem” czy jakimś innym gównem to masz racje . wydaje Ci się.”
no nie wydaje mi się. Miałem sytuację kilka late temu na poznańskim pl. Wolności. W nocy szedłem z ziomkiem i zaatakowało na 5 łbów. Chojraki na maxa, pocisnąłem im, zbili flaszki i szli z tulipanami. Wyciągnąłem kosą i zanurzyłem w brzuchu jednego z nich. Od razu wołali policję. No i mnie zawinęli. Nagrania z kamer banków na placu wykazały obronę konieczną. Bez żadnego ale po 48 godzinach zostałem wypuszczony
Tomay, miałeś poprostu farta, bo nie zawsze tak łatwo się wychodzi z takiego gówna. Nie raz tych kamer brakuje albo łebki będą na tyle cwani, że mogą Ciebie oskarżyć o napaść.
Co do noszenia kosy zgadzam się z Queblo. Jeśli spanikujesz to nawet Ci miecz krzyżacki nie pomoże, a chodząc z takim czymś po ulicy to możesz tylko sobie biedy napytać.
tym razem Ci się udało,pomyśl tylko jak to działa…
Poczułes sie pewniej,pewnie jak drugi raz taka sytuacja nastąpi postąpisz w ten sam sposób,czyli wyciagniesz kose i podejmiesz walke…a co będzie jeśli to tym razem napastnik „zanurzy” tulipana w Twoim brzuchu bo będzie po prostu lepszy?
Naturalną reakcja na takie sytuacje jest po prostu ucieczka.
Ok, wszystko pieknie, ale… nie przekonuje mnie to do końca. Idąc ze swoja dziewczyna wieczorem zwykle jednak mam ze sobą „cos ostrego” albo teleskopa. Sam ucieknę, a dziewczyna co? albo mnie dogoni albo ściągnie pościg na siebie? Nie usiłuję strugac bohatera ale w lustro bym nie mógł spojrzec gdyby coś się jej stało.
a ja wiem, że na ulicy nie ma reguł. tutaj, albo ty wygrasz, albo oni a wtedy ty, będziesz albo denatem albo kaleką. nie wolno prowokować i zgrywać twardziela, ale trzeba się bronić za wszelką cenę. wybiera się zawsze swoje życie i tyle. a policja? nosisz rękawiczki, a noż w razie czego wyrzucasz np do studzienki. jak masz krew na ciuchach, to je palisz w piecu lub zakopujesz. i po kłopocie. policja wolno działa, o ile działa. ja na policję nie liczę. trzeba bronić się za wszelką cenę. a uciekać? uciekać może tylko kobieta albo dziecko. mężczyzna walczy. pamiętajcie o przodkach. walczyli za kraj i honor. uciekając, traci się honor. żeby kogoś wsadzić za zabójstwo, trzeba mieć solidne dowody jak odciski palców, narzędzie zbrodni czy DNA ofiary na ubraniu sprawcy. prawo u nas jest do niczego. trzeba tylko głęboko wierzyć w swoją niewinność i nigdy nie zostawić śladu po sobie na miejscu zdarzenia. przypomnijcie sobie Dług. gdyby główny bohater się nie przyznał, to by go nie wykryli. ja wolę się bronić niż uciekać. nie jestem za prowokowaniem, ale za obroną. nóż jest potrzebny i często się przydaje. można się też go szybko pozbyć. gliniarz się może czepiać, ale jak nóż nie przekracza długości określonej w ustawie, to gliniarz może sobie pogadać. zabrać noża nie może. posiadanie nie jest przestępstwem ani wykroczeniem. nóż nie jest dla tych, którzy myślą o bandycie jak o człowieku. bandyta, to robak którego masz zgładzić. proste. albo ty, albo on. wybór zawsze należy do ciebie.
„trzeba bronić się za wszelką cenę. a uciekać? uciekać może tylko kobieta albo dziecko.”
Powiem jak prostak: pierdolisz głupoty. I ośmieszasz się przypominając nam o naszych „przodkach” – patriotach. Ucieczka to dyshonor tak? W takim bądź razie narażaj swoje życie, jestem ciekaw ile tak pociągniesz. Ulica to nie jest fight club czy „klatka” gdzie masz jednego przeciwnika i masz go, cytuję:”zgładzić jak robaka”. A jak kolega dołączy, dalej będziesz walczył vs 2 lub 3? Albo jak przywali Ci tulipanem, wybije kilka zębów itp. Walka to ostateczność, w przypadkach np. gdy Twoja dziewczyna nie ma szans na ucieczkę. Apeluję o rozsądek!
Bandi, na ulicy nie walczysz za kraj, tylko o komórkę, portfel etc. To zasadnicza różnica. O kraj bym walczył, bo bez walki nie ma niepodległej Ojczyzny. Komórkę mogę zachować bez walki, jeśli pary w nogach starczy.
Dla wsszystkich uciekających proponuję zabawkę typu taser…
efektywność działania do 5 metrów, po 5 sekundach twój przeciwnik (nawet jak jest 130kg.) moczy sie jak dzieciak przed tobą.
LUBIE UCZYĆ POKORY, NIEKTÓRYM SIE TO PRZYDAJE A CO DO POLICJI NIE MOGĄ TAK POPROSTU PRZESZUKIWAĆ!!!
JAK MACIE WĄTPLIWOŚCI TO PYTAJCIE O „PROTOKÓŁ PRZESZUKANIA”, SMERFY ZAWSZE ROBIĄ GŁUPIĄ PRZED „RUTYNOWĄ KONTROLĄ”.
DLA UCZACYCH POKORY- SZACUNECZEK…
DLA TYCH MNIEJ ODWAŻYCH,
HMM…
JAK TRUDNO BYĆ MĘŻCZYZNĄ, ZAWSZE MOŻNA BYĆ KOBIETĄ! HEHE
MAM TAKIE OKREŚLENIE ALE NIE WYPADA…
Jeśli ktoś atakuje cię kastetem albo tulipanem to pierwsze spieprzaj. Dopiero w ostateczności broń się wszystkim co wpadnie ci w rękę. Jeśli masz dziewczynę to staraj nie chodzić się z nią po nocach w przeciwnym wypadku weź coś do obrony ale nie kose tylko teleskop albo gaz.
trochę odświeżam, ale z pkt. 2 się nie zgadzam. To, że zaatakowało się przeciwnika nożem nie oznacza przekroczenia granic obrony koniecznej. Jeśli twoja obrona będzie WSPÓŁMIERNA, czyli oni mają znaczną przewagę i nie masz innego wyjścia, to twoja obrona nożem będzie usprawiedliwiona. Ba! Od tegorocznej nowelizacji, gdy działasz pod wpływem wzburzenia lub strachu, to postępowania w ogóle nie ma – nie zawiniłeś.