Do napisania artykułu zachęciła mnie relacja pewnego dietetyka, który opisywał redukcję kobiety o wadze około 85 kilogramów. Jadała 2 posiłki dziennie które łącznie dostarczały jej 400-700kcal.
Jeśli jesz 1500, 1200, 1000 bądź mniej, bądź jesteś na „diecie” jogurtowej, piwnej bądź innej i nie chudniesz – jest to artykuł dla Ciebie.
Co się przyczynia do utrzymywania wagi mimo tak niskiego spożycia kalorii?
Każda osoba na świecie chodź raz myślała o odchudzaniu, jednak tylko nie wielka część podchodzi do tego odpowiednio. Największym błędem i niestety najczęściej popełnianym jest głodzenie się.
Osoby praktykujące diety głodówkowe najczęściej spożywają dużo mniej niż wynosi ich zapotrzebowanie, mieszcząc kalorie w nie wielkiej ilości posiłków.
Naszemu organizmowi tylko jedna myśl przychodzi w takich momentach – PRZEŻYĆ!. I świetnie sobie w tym radzi. Wszystko funkcjonuje za sprawą metabolizmu – tempa przemian biochemicznych a największa rolę odgrywają tutaj hormony, enzymy.
Przemiany zachodzące w organizmie ulegają mocnemu spowolnieniu. Po krótce, skutkiem tego jest mocne obniżenie wykorzystywanej ilości kalorii przez organizm.
Drastycznie wzrasta stężenie hormonów odpowiedzialnych za gromadzenie zapasów w tkance tłuszczowej.
Wzrasta stężenie enzymów wspomagających procesy odkładania się tłuszczu.
Jak więc widać wszystko staje naprzeciw Twoim założeniom. Jest to niezdrowe i nierozsądne podejście do odchudzania.
Jak wyjść z takiego dołka?
Niestety rozwiązanie jest dość trudne do zaakceptowania przez osoby odchudzające się, a najbardziej przez kobiety.
Uogólniając, organizm przechodzi do gromadzenia tkanki tłuszczowej gdy ilość kalorii w diecie jest albo zbyt mała, albo zbyt duża.
Jedynym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest zwiększenie kaloryczności konsumowanej w ciągu dnia oraz poprawienie jakości jadanych produktów.
Oczywiście, zanim organizm „zrozumie”, że zagłodzenie już mu nie grozi minie kilka tygodni – jednak jest to jedyne rozwiązanie i musisz się z tym pogodzić.
Dzięki zwiększeniu kaloryczności organizm będzie w stanie odbudować zapasy glikogenu (mięśniowego i wątrobowego) co przyczyni się do wzrostu wagi. Gram glikogenu wiąże 3 gramy wody co również przyczynia się do wzrostu wagi.
Spowolniony metabolizm, wzrost hormonów, enzymów wspomagających odkładanie tkanki tłuszczowej spowodowane głodówką spowoduje, że przez pierwsze kilka tygodni duża część kalorii będzie odkładana.
Ciężko to zrozumieć, ale tak jest. I jeśli chcesz uzyskać efekty, ładnie wyglądać musisz zacząć jeść więcej. To jedyna droga.
Z początku możesz być przejedzona, jednak to ustąpi z czasem. Gdy rozpędzi się metabolizm, zmieni się praca hormonów, zmieni się nastawienie organizmu – będzie łatwiej.
Zregenerowany organizm po głodówce i odbudowany glikogen da Ci energii do życia i aktywności. Bardzo dobrą formą aktywności z punktu widzenia redukcji tkanki tłuszczowej jest siłownia. Po zapoznaniu się z podstawowymi informacjami na temat treningu warto byś tę formę aktywności uprawiała.
Polecam również artykuł Dariusza Szukały (specjalisty do spraw żywienia) pt. „Diety głodówkowe” – zbiór artykułów a również do tego znajdziesz w zbiorze linków działu odchudzanie.
Jak zacząć??
– Zwiększ kaloryczność jadaną w ciągu dnia, następnie zwiększ ilość posiłków.
– Staraj się spożywać jak najmniej przetworzone produkty takie jak: brązowy ryż, makaron razowy/z mąki durum… a nie ich „białe odpowiedniki” np. ryż biały.
– Staraj się w każdym posiłku spożywać warzywa. Uważaj na warzywa bulwiaste.
– Nie unikaj tłuszczy roślinny takich jak oliwa z oliwek, olej lniany.
– Kup w aptece tran i dodaj do diety.
– Jako źródła białka spożywaj ryby, mięsa, jaja kurze oraz nabiał.
– Unikaj smażenia produktów.
– Bądź cierpliwa/y
Mam nadzieję, że ten prosty, krótki artykuł pozwoli choć nie wielkiej części osobom głodującym się zrozumieć jak wielki błąd popełniają i zmieni ich kierunek działania, na lepszy.
Dodatkowe materiały, zdjęcia i komentarze forumowiczów do artykułu znajdziesz na forum klikając TUTAJ
Autor: Skalar. (sfd)