Samoopalacze – cała prawda, o sztucznej opaleniźnie!

20040714195907

Źródło zdjęcia

Coraz popularniejsze stają się samoopalacze, dlatego też postanowiłem zgromadzić parę informacji na ten temat i stworzyć z nich dobry artykuł, który ukaże nieco światła na ten nieco specyficzny sposób opalania!. A więc do rzeczy:

Ponieważ już wszyscy wiedzą, że nadmierne opalanie na słońcu czy w solarium niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw, firmy kosmetyczne poświęciły wiele badań by znaleźć inne sposoby pozyskania efektu przyciemnienia naturalnego kolorytu cery. Są osoby, zwłaszcza o bardzo jasnej karnacji, którym ciężko osiągnąć zadowalający je efekt opalenizny wystawiając się na działanie słoneczka. Wiele osób z powodu różnych przeciwwskazań lub z własnego wyboru, nie może i nie chce zbyt długo przebywać na słońcu. Poza solarium istnieją dwie metody osiągnięcia efektu opalenizny bez nadmiernego wystawiania się na promienie UV – jedna to zastosowanie preparatów przyśpieszających opalanie a druga to samoopalacze.

SAMOOPALACZE?

Samoopalacze gwarantują nam w 100 % bezpieczną opaleniznę. Można dzięki nim przyciemnić lekko ozłoconą słońcem skórę, jeśli jest to dla nas zbyt słaby efekt, są one też pomocne dla osób, które z różnych względów nie chcą lub nie mogą się opalać. Kremy samoopalające mają jednak swoje plusy i minusy.

Samoopalacze imitują efekt naturalnej opalenizny, którą możemy uzyskać bez udziału słońca. Jednak proces ciemnienia skóry pod wpływem samoopalaczy nie ma nic wspólnego z opisanym powyżej procesem powstawania melaniny- melanogenezą, czyli tym razem ciemny kolor skóry to nie zasługa melaniny. Dlatego też ten rodzaj zabarwienia nie chroni nas w nawet znikomym stopniu przed działaniem promieni słonecznych. „Opalona” samoopalaczem skóra wciąż wymaga skutecznej ochrony, jaką dają preparaty z filtrami ochronnymi. Niektóre z samoopalaczy zawierają także filtry ochronne w swym składzie.

Samoopalacze
pozwalają uzyskać przyciemnienie koloru skóry, dzięki substancjom chemicznym obecnym w ich składzie. Substancje te wywołują zabarwienie skóry poprzez wiązanie się z warstwą rogową (zewnętrzną) naskórka.

Głównym, aktywnym składnikiem samoopalaczy powodującym przyciemnienie skóry jest związek o charakterze cukrowym-dihydroksyaceton – DHA. Właściwości przyciemniające kolor skóry tego związku zostały odkryte całkiem przypadkiem pod koniec lat 50 w szpitalu dziecięcym. DHA jako węglowodan, czyli związek z grupy cukrów był stosowany w leczeniu cukrzycy, powoduje, bowiem obniżenie poziomu cukru we krwi. Zauważono, że dzieci, którym podawano syrop zawierający DHA, przypadkowo rozlewając go plamiły sobie skórę. W tym miejscach po czasie pojawiało się trwałe brązowe zabarwienie. Od tego czasu dihydroksyaceton podbił rynek kosmetyczny.

Zabarwienie skóry powodowane przez DHA jest efektem reakcji chemicznej między DHA a aminokwasami występującymi w warstwie rogowej naskórka. Zabarwienie zwykle pojawia się po około 1-2 godzinach od nałożenia preparatu, osiągając maksimum po ok. 6 godzinach. Ponieważ komórki w warstwie rogowej naskórka ulegają stale procesowi złuszczania, dlatego opalenizna z czasem blednie i znika.

W razie pojawienia się zacieków i plam po nałożeniu samoopalacza można sięgnąć np. po krem z kwasami AHA lub BHA albo sok z cytryny (on także zawiera kwas owocowy). Kwasy przyspieszą proces złuszczania naskórka i dzięki temu szybciej pozbędziemy się niechcianej plamy.

A teraz TRWAŁOŚĆ OPALENIZNY I JEGO ODCIEŃ!?

Trwałość opalenizny uzyskanej za pomocą samoopalaczy zależy od:
* szybkości odnowy naszego naskórka, co jest cechą indywidualną, u jednych proces odnowy naskórka zachodzi szybciej u innych wolniej,
* od głębokości, na jakiej powstało zabarwienie. DHA działa, co prawda tylko na poziomie zewnętrznej – rogowej warstwy naskórka. Jednak martwe komórki w strefie rogowej naskórka ułożone są warstewkami jedna na drugiej. Jeśli skóra przed nałożeniem samoopalacza zostanie dokładnie złuszczona za pomocą pilingu lub balsamu z kwasami owocowymi wtedy samoopalacz ma szansę wniknąć nieco głębiej, co gwarantuje dłuższej utrzymującą się opaleniznę.

Obecne w kremie samoopalającym związki chemiczne odpowiedzialne za powstanie opalenizny nie działają natychmiast po nałożeniu kremu. Dlatego tak ważne jest by bezpośrednio po użyciu preparatu unikać kontaktu z wodą. Po czasie związki te wnikają w powierzchnię naskórka i zapoczątkowane zostają reakcje chemiczne, wtedy już zmycie wodą preparatu nie jest możliwe, a powstająca opalenizna jest również odporna na działanie wody.

Odcień i intensywność uzyskanego za pomocą samoopalacza koloru skóry zależy od kilku czynników:
* Od naturalnej grubości warstwy naskórka, im jest grubsza tym uzyskuje się ciemniejszy kolor opalenizny.
* Duży wpływ na odcień sztucznej opalenizny ma także wartość p. skóry, która u każdego może być troszkę inna. Dlatego poleca się, by przed nałożeniem samoopalacza przetrzeć skórę także całego ciała tonikiem, który nada skórze bardziej kwasowy poziom p., dzięki czemu uzyskamy ładniejszy odcień opalenizny.
* Od ilości i rodzaju poszczególnych aminokwasów w naszej skórze, co jest cechą indywidualną każdego z nas. Ogólnie znanych jest ponad 20 różnych rodzajów aminokwasów. Ponieważ reakcja chemiczna, dzięki której następuje przyciemnienie skóry zachodzi, między DHA lub innym związkiem chemicznym a aminokwasami, dlatego tak istotny jest stosunek ilościowy poszczególnych aminokwasów w naszej skórze. DHA w zależności od tego, z którym aminokwasem reaguje daje nieco inne zabarwienie, czasem bardziej żółte, czasem bardziej brązowe lub pomarańczowe, ponadto jedne aminokwasy zabarwiają się bardziej intensywnie inne mniej. Tak, więc ostateczny kolor opalenizny zależy w dużej mierze od tego, których rodzajów aminokwasów mamy akurat więcej w naskórku w ogólnej ich puli.
* Od stężenia związku chemicznego powodującego ciemnienie skóry w preparacie kosmetycznym, najczęściej obecnie używanym jest DHA. Zwykle stosuje się DHA w stężeniu od 2 do 5 %.
* Od ilości nałożonego preparatu.
* Od składu kremu samoopalającego, a głównie od tego, jakie substancje towarzyszą DHA, niektóre z nich mogą, bowiem osłabiać jego działanie.

Teraz już chyba stało się jaśniejsze, dlaczego tak różnie reagujemy na te same samoopalacze. Wszystko, dlatego, że ostateczny efekt ich działania tak bardzo zależy od właściwości naszej skóry, od jej p., grubości, składu aminokwasowego, a dopiero na samym końcu liczy się skład takiego preparatu. Stąd ten sam samoopalacz może wywoływać różne zabarwienie i jej intensywność u różnych osób.

Wady i zalety dihydroksyaceton – DHA!?

Zalety:
* Jest związkiem łagodnym, nie wywołującym podrażnień, alergii (oczywiście indywidualne reakcje alergiczne są zawsze możliwe nie zależnie od rodzaju składnika kosmetycznego), nie powoduje uszkodzeń naskórka, nie działa kancerogennie, czyli rakotwórczo, nie powoduje reakcji toksycznych.
* Jest całkowicie bezpieczny, gdyż działa tylko na poziomie zewnętrznej, rogowej warstwy naskórka, nie wnika głębiej w skórę.
* Sam DHA nie ma niekorzystnego działania np. zatykającego pory w przypadku osób o przetłuszczającej się cerze, mogą one bez przeszkód stosować lekkie, nie zawierające zbyt dużo natłuszczających składników samoopalacze.
* Preparaty z DHA można stosować także w ciąży.
* Światło słoneczne nie wpływa na kolor opalenizny uzyskanej dzięki samoopalaczowi, poza tym taka sztuczna opalenizna zupełnie nie przeszkadza i nie hamuje naturalnego przyciemnienia skóry pod wpływem promieni słonecznych. Można spokojnie opalać się chroniąc się preparatem z filtrami będąc jednocześnie „opalonym” za pomocą samoopalacza.
* Barwa nie zmywa się natychmiast podczas kąpieli słonecznych czy podczas mycia.

Wady:
* Może spowodować lekkie przesuszenie skóry, dlatego obecnie już wszystkie samoopalacze mają skład wzbogacony różnego rodzaju nawilżaczami czy substancjami natłuszczającymi oraz antyutleniaczami, a niektóre zawierają także filtry anty-UV. DHA bywa także czasem dodawany w mniejszych ilościach do typowych preparatów do opalania, aby przyśpieszyć wystąpienie zabarwienia skóry.
* Zdarza się, że DHA może powodować zbyt żółty odcień opalenizny. Dlatego aby uniknąć tego efektu bardzo często oprócz DHA samoopalacze zawierają także inne związki wpływające na odcień koloru skóry, są to różne ekstrakty roślinne. Najczęściej stosuje się juglon-naturalny barwnik roślinny z zielonych łupin orzecha włoskiego lub lawson- z henny (ekstrakt z rośliny Lawsonia internis). Ekstrakty te przyciemniają lekko skórę, stosowane samodzielnie nie dają bardzo spektakularnych efektów, ale razem z DHA mogą dać efekt bardzo naturalnego koloru opalenizny. Barwniki te mają także niewielkie właściwości promienioochronne, absorbują, bowiem w pewnym stopniu promieniowanie słoneczne w zakresie UVB.
* I wreszcie cecha, która najbardziej zniechęca, a mianowicie dość nieprzyjemny zapach, który pojawia się po około godzinie od użycia samoopalacza. Zapach ten towarzyszy reakcji, jaka zachodzi między DHA a naskórkiem. Nie zależy on tak bardzo od składu kremu samoopalającego, tak samo będzie „śmierdział” drogi i jak tani samoopalacz. Intensywność tego zapachu zależy także od właściwości naszej skóry, czyli u jednych jest mocniejszy u innych słabszy. DHA sam w sobie ma także niezbyt przyjemny zapach, ale z tym problemem większość firm kosmetycznych już sobie poradziła. Większość samoopalaczy dzięki dodatkowi substancji zapachowych czy naturalnych olejków roślinnych ma bardzo przyjemny zapach odczuwalny podczas nakładania, niestety po czasie typowy dla samoopalacza zapach zwykle się pojawia, gdyż właśnie po około godzinie DHA wnika w naskórek i rozpoczynają się reakcje biochemiczne prowadzące do powstania „opalenizny”. Pocieszające jest to, że firmy kosmetyczne już nad tym pracują starając się, choć w pewnym stopniu zmniejszyć odczuwalność tego zapachu.

Na koniec coś o NOWYCH ZWIĄZKACH

Ponieważ obecnie wiemy już dużo więcej na temat promieniowania UV, przede wszystkim zdajemy sobie sprawę, że także promienie UVA powodują duże zagrożenie, dlatego firmy kosmetyczne ostatnimi czasy poświęcają dużo uwagi produktom samoopalającym, starając się odkryć nowe związki, które by mogły zastąpić dihydroksyaceton lub metody, które by pozwoliły wyeliminować jego wady, zwłaszcza chodzi tu o typowy dla samoopalaczy zapach oraz odcień opalenizny. Samoopalacze są już produkowane od 1960 roku, jednak, ponieważ teraz firmy wzięły się ostro do pracy, gdyż coraz więcej osób zaczyna korzystać, z samoopalaczy istnieje nadzieja, że z czasem będą one coraz lepsze a ich aplikacja przyjemniejsza i dająca zadowalające efekty.

Do tej pory udało się odkryć już kilka związków o podobnym działaniu jak DHA, jednak ich wadą, która sprawiała, że nie mogły one zastąpić DHA było podrażniające i toksyczne działanie na skórę. Tak, więc jak do tej pory nie udało się znaleźć takiego konkurenta, który by mógł całkowicie zastąpić, dihydroksyaceton. Jednak udało się odkryć związki, które można stosować wspólnie z DHA, dzięki temu można obniżyć jego stężenie, co sprawi, że nieprzyjemny zapach, nie będzie tak mocny, a jednocześnie nie ucierpi na tym intensywność opalenizny.

Jedną z takich ostatnich nowości jest erytruloza – jest to także związek o charakterze cukrowym, tak jak DHA. Działa ona na podobnej zasadzie jak DHA, jednak znacznie wolniej. Zabarwienie skóry pojawia się po upływie około doby, czyli 24 godzin. Takie wolne działanie to z jednej strony wada, ale z drugiej jest to zaletą erytrulozy, gdyż wolniejsze wnikanie w warstwę rogową naskórka pozwala na bardziej równomierne rozprowadzenie preparatu i w konsekwencji na jednolity kolor opalenizny. Dodatkowo zaletą erytrulozy jest większa trwałość uzyskanego zabarwienia i lepsze niż w przypadku DHA nawilżenie skóry. Aby przyśpieszyć efekt pojawiania się opalenizny erytrulozę stosuje się zwykle razem z innymi substancjami barwiącymi, najczęściej razem z DHA.

Myślę, że ten artykuł przybliży wam nieco prawdy o samoopalaczach i sami zdecydujecie czy warto wybrać ten sposób, czy może wizytę w solarium lub naturalne słońce.

Autor: Raymond (sfd)
Więcej informacji znajdziesz na forum w działach URODA oraz FITNESS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *